Jak poinformował rzecznik śląskiej straży pożarne Jarosław Wojtasik, do tragicznego wypadku doszło na budowanym Osiedlu Bażantów w Katowicach. Wiatr złamał 25-metrową kolumnę dźwigu mniej więcej w połowie. Operator dźwigu zginął na miejscu, a jego kolega trafił do szpitala.
W czwartek do popołudnia śląska straż pożarna zanotowała ponad 70 interwencji związanych z silnym wiatrem, zwłaszcza w południowej części województwa. Były to najczęściej wyjazdy do złamanych konarów, zerwanych billboardów i rynien - powiedział Wojtasik.
W Przemyślu wzmagający się wiatr zerwał część dachu jednej z zabytkowych kamieniczek na staromiejskim Rynku. Powalił też komin. Kawałki dachu runęły na chodnik, ale nikt nie doznał obrażeń. Ewakuowano mieszkańców najwyższej kondygnacji kamienicy.
Duża część Bełchatowa (Łódzkie) była pozbawiona w czwartek po południu prądu, po tym jak silny wiatr zerwał linie energetyczne i uszkodził jeden z transformatorów. Wieczorem większość awarii została przez energetyków usunięta.
Łódzcy strażacy w ciągu dnia zanotowali w regionie około 30 zdarzeń wywołanych porywistym wiatrem; w większości usuwali połamane drzewa i konary.
Energetycy w Beskidach także mieli w czwartek dużo pracy. Usunęli większość awarii stacji średniego napięcia na Żywiecczyźnie (woj. śląskie). W większości spośród 700 gospodarstw, do których - w wyniku uszkodzeń wywołanych wichurą - po południu nie docierał prąd, przywrócono już dostawy energii - poinformował w czwartek wieczorem rzecznik Beskidzkiej Energetyki, Kazimierz Szypuła.
Szypuła powiedział, że wieczorem najwięcej zgłoszeń o awariach napływało do energetyków z okolic Wisły, gdzie odnotowano ok. 70 zgłoszeń, a także z powiatu wadowickiego w małopolskiej części Podbeskidzia - około 100.
Lubuscy strażacy musieli w czwartek kilkakrotnie interweniować, m.in. przy usuwaniu połamanych drzew - poinformowali PAP strażacy. W czwartek po południu i wieczorem strażacy byli wzywani przede wszystkim do połamanych i wyrwanych drzew. "Jak do tej pory, poważniejszych zdarzeń nie odnotowaliśmy" - powiedział PAP dyżurny lubuskich strażaków.
Złamane drzewa zatarasowały drogę do przejścia granicznego na Łysej Polanie, zarówno od strony słowackiej, jak i polskiej. Straż graniczna odradza przekraczanie granicy w Tatrach - poinformował rzecznik komendanta Karpackiego Oddziału Straży Granicznej, Marek Jarosiński. Nieliczne samochody, które mimo zwalonych drzew docierają do przejścia, są zawracane do czasu przywrócenia przejezdności drogi przez służby drogowe i leśne. Samochody kierowane są do przejścia drogowego w Jurgowie, w którym z kolei z powodu wichury nie ma prądu. Przejście jednak jest czynne.
Straż graniczna radzi jednak omijać polsko-słowackie przejścia graniczne w Tatrach. "Doradzamy przekraczanie granicy w Chyżnem, Winiarczykówce lub w Niedzicy oraz przez odleglejsze przejścia graniczne" - powiedział kpt. Jarosiński.
W Tatrach były też w czwartek bardzo trudne warunki do uprawiania turystyki. Szlaki w dolinach reglowych i dojścia do schronisk, zwłaszcza w ich górnych częściach, są oblodzone. W wyższe partie gór mogą się wybierać jedynie doświadczeni turyści z odpowiednim sprzętem. W górach wieje porywisty wiatr.
Przed skutkami wichury ostrzega Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W komunikacie przekazanym PAP napisano, że w nocy z czwartku na piątek bardzo silny wiatr wystąpi na obszarze całej Polski.
"W nocy z 18 na 19 stycznia 2007 silny i porywisty wiatr obejmie całą Polskę. Średnia prędkość wiatru wzrośnie do 40-60 km/godz., w porywach do 90-120 km/godz., a nawet 130 km/godz. Miejscami mogą wystąpić burze" - ostrzeżono w komunikacie.
ab, pap