Ponad 150 osób zginęło podczas powodzi w Niemczech. W kraju rozpoczęła się dyskusja dotycząca systemu ostrzegania pogodowego, który miał nie zdać egzaminu i nie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom. Wielu mieszkańców twierdziło, że było zaskoczonych szybko podnoszącym się poziomem wody. Żywioł niszczył drogi, mosty i domy.
Powodzie w Niemczech. Ostrzeżenia wysłano kilka dni wcześniej
Portal „The Times” informuje, że pierwsze oznaki katastrofy zostały zauważone dziesięć dni temu przez satelitę, który znajdował się nad Renem. W ciągu kilku dni naukowcy mieli przesłać niemieckim władzom szereg prognoz. Miało z nich wynikać, że Nadrenię nawiedzi „skrajna” powódź, zwłaszcza wzdłuż rzek Erft i Ahr. Dotknięte miały być miasta Hagen i Altena.
Brytyjski dziennik podkreśla, że wiele osób zostało zaskoczonych powodziami w Niemczech pomimo faktu, że ostrzeżenia były wysyłane 24 godz. wcześniej i były wydane dla konkretnych rejonów. Hydrolog prof. Hannah Cloke stwierdziła, że nie powinno być tak wielu ofiar. Zaznaczyła jednak, że nastąpiły „przerwy w łańcuchu” dotyczącym systemu ostrzegania pogodowego.
Prof. Hannah Cloke o „potężnym błędzie systemu”
Prof. Cloke, która jest współtwórcą Europejskiego Systemu Ostrzegania Powodziowego powiedziała, że „doszło do potężnego błędu systemu”. Wydane zostały alerty o „ekstremalnym” zagrożeniu, co nie oznacza ewakuacji. Decyzja należy do władz krajowych i lokalnych. Prof. Cloke wyjaśniała, że w takim wypadku należy upewnić się, że jest się we właściwym miejscu do ewakuacji. Jej zdaniem „opinia publiczna wyraźnie nie zrozumiała tych wiadomości”.
Czytaj też:
Morawiecki na terenach dotkniętych podtopieniami. Deklaruje pomoc finansową