W kilkunastu departamentach południowej Francji trwa stan pogotowia w związku z powodziami i nawałnicami, jakie dotykają tę część kraju. W departamencie Gard krótkotrwałe minitornado powaliło wiele drzew i pozrywało dachy domów.
Od 2 listopada przez południe i południowy-wschód Francji przechodziły gwałtowne opady deszczu połączone z wichurami i burzami, które wywołały lokalne podtopienia i spowodowały duże straty materialne. Według radia France Info, w departamencie Herault zaginął człowiek mieszkający w przyczepie, która prawdopodobnie została zalana przez wezbrane wody.
Największe straty spowodował żywioł w departamencie Gard w okolicach Nimes, gdzie ubiegłej nocy przeszło minitornado o promieniu 2 km. Choć, według radia Europe 1, trąba powietrzna trwała tylko kilka minut, wyrwała z korzeniami wiele drzew, zniszczyła całkowicie dachy i linie wysokiego napięcia w całej okolicy oraz zablokowała drogi. Tysiące gospodarstw straciło tymczasowo dostęp do prądu. 4 listopada odwołano zajęcia w wielu szkołach regionu z powodu problemu z dowiezieniem do nich dzieci. W innych gminach na południu wezbrane wody rzeczne zalały samochody, domy i sklepy.
Zagrożenie powodziami w tej części kraju zmalało, ale - jak twierdzą meteorolodzy - sytuacja pozostanie niepokojąca aż do 6 listopada.
PAP, arb