Saola z prędkością wiatru wynoszącą 90 km/h uderzył w miasto Fuding w prowincji Fujian (Fucien) w południowo-wschodnich Chinach. Istniało poważne niebezpieczeństwo, że tama w Fujian nie wytrzyma ogromnej ilości wezbranej wody, co groziło zalaniem 5000 budynków mieszkalnych. Z Fujian ewakuowano ponad 300 tysięcy ludzi.
Tylko kilka godzin wcześniej inny tajfun, Damrey, uderzył we wschodnią prowincję Jiangsu, sprowadzając tam oraz na wybrzeża prowincji Shandong ulewne deszcze. W obawie przed dwoma tajfunami z Jiangsu, Shandong i Zheijang ewakuowano łącznie ponad 460 tys. ludzi.
Władze podały, że w Shandong zniszczeniu uległo co najmniej 1000 gospodarstw domowych.
Dwa tajfuny, które dotarły do wybrzeży jeden po drugim w przeciągu 24 godzin to rzadkie zjawisko w Chinach - oceniają eksperci z chińskich służb meteorologicznych cytowani przez agencję Xinhua. Poprzedni raz zdarzyło się to w 1949 roku.
Premier Chin Wen Jiabao wezwał władze lokalne, by przygotowały się na nadejście tajfunów i chroniły mieszkańców i ich domy.
Dzień wcześniej na Tajwanie ulewne deszcze i podmuchy wiatru dochodzące do 155 km/h, które przyniósł Saola, wyrywały drzewa i powodowały osunięcia ziemi. Według służb ratunkowych zginęło pięć osób, a los dwóch jest nieznany. Na Filipinach Saola wyrządził poważne szkody, zginęło tam 37 osób, a cztery uznane są za zaginione. Ponad 230 tys. mieszkańców musiało opuścić swoje domy.eb, pap