Francuski dziennik "Le Monde" , cytujący wysokiego przedstawiciela resortu zdrowia, twierdzi, że ten tragiczny bilans może sięgać nawet trzech tysięcy osób.
"Sytuację, z jaką mamy do czynienia, można określić jako prawdziwą epidemię" - powiedział w radio France-Inter minister zdrowia Jean-Francois Mattei. Porównał to, co się dzieje we Francji, do epidemii grypy w Chicago w 1995 roku, kiedy w ciągu trzech dni zmarło co najmniej 700 osób.
Jak powiedział "Le Monde" dyrektor generalny francuskiego Ministerstwa Zdrowia Lucien Abenhaim, chodzi głównie o osoby starsze albo osłabione po przebytych chorobach. "Upał przyspieszył ich śmierć" - wyjaśnił urzędnik.
Premier Jean-Pierre Raffarin zarządził środki nadzwyczajne, które mają zapobiec skutkom upałów. Prefekci departamentów Ile-de-France, na które przypada największy odsetek zgonów, dostali polecenie, aby wprowadzić "plan biały". Jego celem jest mobilizacja i koordynacja pracy ośrodków służby zdrowia. W każdym z nich zaczęła działać komórka kryzysowa.
Chodzi o to, aby wszystkim potrzebującym pomocy zapewnić miejsca w przepełnionych szpitalach. Personel medyczny na urlopach i szkoleniach został wezwany do powrotu do pracy. Szpitale wojskowe zostały otwarte dla osób, które dotychczas nie mogły korzystać z ich usług.
Tymczasem zaczyna brakować miejsc w kostnicach. Placówki te są zmuszone do otwierania prowizorycznych "filii" w chłodzonych namiotach. W regionie paryskim - gdzie niektóre statystyki wskazują na wzrost liczby zgonów o 100 proc. - otwarto już co najmniej cztery takie kostnice.
Opozycja i występujący w mediach eksperci medycyny oskarżają rząd o to, że zbyt opieszale zareagował na trwające od dwóch tygodni upały. Władze bronią się, twierdząc, że tak wysokie temperatury były nie do przewidzenia. Prasa, której te argumenty nie przekonują, pisze o "tragedii" i "hekatombie".
Z powodu upałów wzrost liczby zgonów zanotowały także Włochy, gdzie podano, że przekroczyła ona 60 osób.
Zdaniem znanego brytyjskiego klimatologa sir Johna Houghtona, za mordercze upały odpowiedzialne jest postępujące ocieplenie klimatu. To "broń masowej zagłady co najmniej tak samo niebezpieczna, jak broń chemiczna, nuklearna czy biologiczna, a także jak międzynarodowy terroryzm" - napisał na łamach poniedziałkowego dziennika "The Guardian".
Przypomniał, że tegoroczna fala upałów w Indiach zabiła 1500 osób, co odpowiada połowie śmiertelnych ofiar ataków 11 września 2001 r. na nowojorski World Trade Center".
em, pap