W ciągu ostatnich 3 dni co najmniej 11 osób zginęło w wyładowaniach atmosferycznych w okolicach Dallas. Wiatr osiągał prędkość do 322 km/h. Tornado uderzyło w miasto Garland, w wyniku czego 8 osób straciło życie. Pozostałe trzy ofiary przebywały na terenie metropolii Dallas.
Z kolei wskutek powodzi w stanach Illinois i Missouri zginęło co najmniej 13 osób.
Na terenie stanu Missisipi zginęło 10 osób, a 56 zostało rannych. Żywioł doprowadził do zniszczenia ponad 240 domów. Na 28 grudnia synoptycy zapowiadają kolejne wichury. Istnieje możliwość wystąpienia nowych tornad. Najbardziej zagrożone są tereny położone w hrabstwach w okolicy Houston oraz na południe od Jackson. Alarmy ogłoszono również w częściach Nowego Meksyku, Oklahomy i Kansas. Powodzi można się spodziewać w pasie od Teksasu do stanu Indiana.
Sześć osób straciło życie w stanie Tennessee. Trzy ugrzęzły w samochodzie, który wpadł do rzeki. W Arkansas zmarła jedna osoba. Odnotowano tam zniszczenia w kilkudziesięciu domach. Także jedna osoba zmarła w Alabamie.
- Władze dokonują inspekcji infrastruktury i oceniają stan zniszczeń - doniosły władze miasta Garland, znajdującego się na północny wschód od Dallas. Wyładowanie atmosferyczne objęło teren 5 km kwadratowych, niszcząc przy tym około 600 budynków, w tym domy mieszkalne.
Anomalie pogodowe w USA
Meteorolodzy twierdzą, że powodem tornad i powodzi na południu Stanów Zjednoczonych są rekordowo wysokie temperatury na wschodzie kraju. Tak silny wiatr zdarza się na południu USA, lecz na wiosnę. Zachód kraju natomiast opanowały śnieżyce i ulewy, bardzo rzadko spotykane w tym regionie. Anomalie pogodowe mają być skutkiem zjawiska El Nino, czyli ciepłego prądu na Oceanie Spokojnym, który dociera do wybrzeży Ameryki Południowej.
TVN Meteo, Reuters