Nie jest to jednak metoda stuprocentowo skuteczna. Naukowcy amerykańscy przez 20 lat stosowali zasiewanie do walki z huraganami w ramach programu "Furia burzy" (Stormfury). Próbowali je osłabiać, "rozpuszczając" wchodzące w ich skład chmury za pomocą jodku srebra. Eksperymenty zakończyły się w 1980 roku. Uczeni przyznali się do porażki - nie byli w stanie ocenić, czy ich działania jakkolwiek wpłynęły na siłę huraganów. Niektórzy twierdzili wręcz, że zamiast wydawać pieniądze na takie badania, lepiej budować mocniejsze domy.
Meteorolodzy nadal jednak próbują zmierzyć się z huraganami, sięgając m.in. do starego pomysłu z wylewaniem oliwy. Mechanizm działania tej metody polega na ograniczeniu parowania powierzchni morza - oleista substancja pokrywa ją cienką warstwą, odcinając huragan od jego "zasilania", czyli zmagazynowanej w morzu energii cieplnej. Jednak w przypadku huraganu przedsięwzięcie wcale nie jest proste. Następca oliwy musi być tani i nietoksyczny, aby pokrycie nim kilkuset czy kilku tysięcy kilometrów kwadratowych oceanu nie wywołało katastrofy ekologicznej.
Uczeni testują wiele substancji w laboratoriach, ale na razie nie palą się do wypróbowania ich na dużą skalę. Obawiają się, że gdyby ich wyliczenia okazały się błędne, niszczycielska wichura mogłaby nawet zyskać na sile. Pogoda wiele razy udowodniła już, że potrafi zachowywać się niemal zupełnie nieprzewidywalnie.
Jan Stradowski
Czytaj też: Pod wspólnym niebem.