NASA uważa, że było ciepło
Dodano:
Według wstępnych wyliczeń NASA, 2010 rok będzie najcieplejszy w historii. Jakie to ma konsekwencje dla pogody w Polsce i czego spodziewać się w 2011 roku? O mechanizmach rządzących pogodą, prognozach pogody amerykańskiego badacza, który jako jedyny przewidział zeszłoroczne mrozy - mówi gazecie "Metro" prof. Jacek Piskozub, klimatolog z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie.
Profesor podkreśla dokonania doktora Judaha Cohena. To nieznany szerzej ekspert z amerykańskiej firmy Atmospheric and Environmental Research, Inc. - zajmującej się sporządzaniem prognoz dla firm, który zaimponował klimatologicznemu światu, bo jako jedyny przewidział pogodę zeszłej zimy. W swoich prognozach kieruje się m.in. pomiarami jesiennego śniegu na Syberii. Jego zdaniem, tego śniegu wcale nie było w tym roku tak mało, a według teorii Cohena - ma na to wpływ zwiększone topnienie lodowców Arktyki.
Według prognoz ekspertów, dalsza zima, choć cieplejsza niż zeszłoroczna, nie będzie rekordowo ciepła. W przyszłym roku oceany zostaną podgrzane słabiej niż w 2010. To oznacza, że mniej pary wodnej dostanie się do atmosfery i także w Europie będzie mniej deszczu latem i śniegu zimą. Ale wyrokowanie dziś, czy powinniśmy bać się powodzi albo upałów podczas przyszłego lata, a tym bardziej śnieżyc podczas następnej zimy, to jak wróżenie z fusów. - To zależy od wielu innych czynników, których teraz nie sposób przewidzieć - mówi prof. Jacek Piskozub.