"Pompa" nad Białymstokiem

"Pompa" nad Białymstokiem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około 20 litrów wody metr na kwadratowy w ciągu pół godziny spadło w piątek wieczorem w Białymstoku, czyli prawie połowa majowej normy opadów deszczu.
Ulice natychmiast zamieniły się w rwące potoki, a ruch w mieście na kilka godzin sparaliżowały korki na skrzyżowaniach i w  miejscach zbierania się wody, która nie spływała do kanalizacji.

Maciej Maciejewski z białostockiego biura prognoz wyjaśnił, że powodem tak gwałtownych zjawisk atmosferycznych nad północno-wschodnią Polską było zetknięcie gorącego frontu atmosferycznego z wilgotnym, polarnym, który pojawił się na zachodzie. "Wierzchołki chmur sięgały 12 kilometrów" - dodał synoptyk.

Jego zdaniem, nie są one w naszych warunkach klimatycznych niczym nadzwyczajnym. 20 lat temu w Białymstoku w czasie godzinnej burzy spadło 90 litrów wody na metr kwadratowy.

Gwałtowna ulewa i wichura spowodowały poważne szkody. W sobotę do południa energetycy naprawiali uszkodzone linie energetyczne. Wichura i deszcz uszkodziły w Białymstoku i okolicach ponad 300 stacji transformatorowych.

Strażacy usunęli ponad 30 połamanych drzew i wypompowali wodę z 21 obiektów. Odnotowali też ponad 70 zdarzeń związanych z opadami i twierdzą, że pracy mają jeszcze na całą sobotę.

W sobotę niemal wszystkie ulice w centrum miasta były zanieczyszczone piachem naniesionym przez wodę, a wiele studzienek zapchanych.

Straty materialne są jeszcze trudne do oszacowania. Woda zalała co  najmniej kilkanaście sklepów w mieście i sejf jednego z banków.

em, pap