Łódź: strażacy sprzątają po nawałnicy
Musieli też gasić pożar
Zniszczenia spowodowane silnym wiatrem usuwało 842 strażaków PSP i 1177 ratowników z OSP. Przy wypompowywaniu wody z zalanych piwnic, sklepów i innych budynków pracowało 143 strażaków z PSP i 386 z OSP. Nadal nie udało się jednak usunąć wszystkich zniszczeń. Dotyczy to głównie Łodzi, gdzie na ulicach nadal są powalone przez wichurę drzewa, a w niektórych nisko położonych pomieszczeniach wciąż stoi woda.
- W Łodzi było wyjątkowo dużo zgłoszeń. Choć nasze zastępy pracowały praktycznie bez przerwy, to nie udało nam się jeszcze zakończyć działań związanych z wczorajszymi burzami. W nocy nie mogliśmy jednak wykorzystać wszystkich ludzi, bo dwanaście zastępów do godz. 7 rano musiało jeszcze gasić pożar przy ul. Grójeckiej w pomieszczeniach po dawnym PGR – powiedział rzecznik wojewódzkiego komendanta straży pożarnej Arkadiusz Makowski. Dodał, że w czwartek strażacy nadal będą pracowali przy usuwaniu skutków nawałnic.
Drzewo na samochodzie
Burze z ulewnym deszczem przeszły w środę nad całym regionem łódzkim. W powiecie piotrkowskim drzewa i konary uszkodziły m.in. dwa samochody, w których byli ludzie. Nikt nie ucierpiał. - Do szpitala został przewieziony mężczyzna, który był w samochodzie przygniecionym przez drzewo na ulicy Wojska Polskiego w Piotrkowie Trybunalskim. Nie doznał jednak poważniejszych obrażeń i został zwolniony do domu. W miejscowości Bujny w gminie Wola Krzysztoporska konary wybiły szybę w samochodzie, ale nikt nie doznał obrażeń – poinformowało biuro prasowe piotrkowskiej policji.
W Łodzi nawałnica z silnymi wyładowaniami atmosferycznymi, porywistym wiatrem i ulewnym deszczem trwała ok. 20 minut. W tym czasie ulice zamieniły się w potoki, a ściana deszczu ograniczyła widoczność do kilku metrów; samochody w wielu miejscach miały problemy z przejazdem. Przez kilkanaście minut nie jeździły tramwaje; w mieście tworzyły się korki.
zew, PAP